N
urkowanie w Silfra to nic strasznego i jeśli lubisz przygody, to ta na pewno ci się spodoba. Z drugiej strony wiele osób nie powiedziałoby, że to wypoczynek, nie mówiąc już o tym, że komfortowy…
Silfra to piękna szczelina skalna zalana wodami jeziora. W tak niezwykłym miejscu można zarówno zanurkować, jak i snorkel’ować. Ale czy to warte zachodu?
Silfra to szczelina skalna powstała w czasie trzęsienia ziemi w 1789 roku. Jak duża część Islandii także i Silfra leży w obszarze rozchodzenia się dwóch wielkich płyt kontynentalnych – północno-amerykańskiej i europejskiej. W pewnym przybliżeniu można powiedzieć, że to m.in. właśnie tędy przebiega linia pęknięcia czy granica pomiędzy Ameryką a Europą. Podobnie jak w całym Parku Narodowym Thingvellir ustawione pionowo skały Silfra są bardzo sugestywnie i naprawdę łatwo uwierzyć, że z jednej strony szczeliny mamy Amerykę Północną, a z drugiej Europę.
Szczelina wypełniona jest wodami pobliskiego jeziora Thingvallavatn (Þingvallavatn) i z całą pewnością jest to część jednego z najciekawszych geograficznie miejsc w Islandii.
Dla osób nienawykłych do nurkowania lub mających doświadczenie głównie z kolorowych raf koralowych Egiptu czy Tajlandii, nurkowanie – czy snorkel’owanie – w Silfra to z pewnością niezwykłe przeżycie.
Pływamy tu w krystalicznie czystej wodzie, w szczelinie skalnej o niemal pionowych ścianach odległych od siebie tylko o kilka metrów. Podwodny lazurowy świat post-wulkanicznego rumoszu skalnego i dziewicze magmowe krajobrazy zapewniają wrażenia, których nie sposób porównać z niczym innym i z pewnością na lata pozostają w pamięci.
Ale nurkowanie w Silfra to nie tylko “miód i orzeszki”. Nawet jeśli w gruncie rzeczy monochromatyczne skały pozbawione rafy koralowej, skorupiaków itp uznamy za ciekawe i na swój surowy sposób piękne, to jednak są to dokładnie takie same skały jak te, które zobaczysz w całej reszcie parku Thingvellir.
Najważniejszy kłopot wynika jednak z tego, że jesteśmy daleko na północy, więc chociaż woda jest słodka (a to ogromna zaleta), to jej temperatura nawet w najpiękniejszy dzień lata oscyluje pomiędzy 2, a 4 oC. Bezwzględnie konieczny jest zatem tzw. suchy skafander, a ten chociaż zapewnia w miarę dobry komfort termiczny, to sam w sobie jest okrutnie niewygodny, szczególnie na powierzchni, zanim zejdziemy pod wodę. Głowa, kark i dłonie są słabiej chronione przed zimnem, a twarz – poza maską – po prostu jest skazana na moczenie się w 3 oC.
Dodatkowo chociaż woda w jeziorze jest niezwykle przejrzysta, to na Islandii nie zawsze panuje piękna słoneczna pogoda. Jeśli trafisz na pochmurny dzień, pod wodą również będzie raczej szaro-buro. Kolorowe zdjęcia na stronach organizatorów nurkowań często naciągają rzeczywistość – znacznie bliższe prawdy są te, które pokazują dość monotonną zielonkawo-niebieską kolorystykę (“ładne” kolory pokażą się tylko blisko powierzchni i tam, gdzie poświecisz mocną latarką).
Paradoksalnie ciekawiej może być zimą, kiedy nurkować będziesz właśnie przy świetle latarek. Zważ jednak czy odpowiada ci to, co będzie się działo, gdy zimą wyjdziesz z wody…
Czy więc 12.000 ISK (370 zł) za 30-40 minut snorkel’owania (całość potrwa ok. 3 godzin, ale w tym czasie musisz dobrać kombinezon, założyć go, przejść mini-szkolenie itd) lub 25.000 ISK (ok. 750 zł) za ‘jednego nurka’ to dużo czy mało? I czy miejsce jest niezwykłą atrakcją czy też typową pułapką na turystów?
Na pewno nie jest to typowa pułapka na turystów, bo miejsce obiektywnie rzecz biorąc jest jedyne w swoim rodzaju. 'Zwyczajny człowiek’ w niewielu innych miejscach na świecie może choćby wejść do wody w suchym skafandrze. I już samo to, do tego robione w tektonicznym pęknięciu pomiędzy dwoma kontynentami, z pewnością jest bardzo ciekawym przeżyciem.
Jednak z drugiej strony, jeśli cenisz sobie komfort lub pływanie “w suchaczu” nie jest ci obce, a “koparki” i “bellsy” znasz na pamięć, z pewnością znajdziesz lepszy sposób na wydanie tych pieniędzy i spędzenie kilku godzin. Skały, które zobaczysz pod wodą to naprawdę takie same skały, jak te, które zobaczysz tuż obok, w Thingvellir, tyle że pod wodą…
Silfra znajduje się na wschodniej granicy Parku Narodowego Thingvellir przy drodze 361. Parking zarezerwowany dla nurków znajduje się po północnej, a sama szczelina po południowej stronie drogi. Dojedziesz tu z Reykjaviku drogą numer 36, kierując się w kierunku wschodnim. Podróż samochodem trwa około 50 minut.
Chyba wszystkie centra nurkowe oferują odbiór i odstawienie uczestników z/do Reykjaviku. Jeśli nie chcesz przy okazji zwiedzić samego parku Thingvellir, warto skorzystać z transferu, bo parkowanie w parku (w sezonie letnim) nie jest trywialne.