P
amiętaj, że samodzielne gotowanie wymaga odpowiedniej organizacji całego wyjazdu – noclegów, przejazdów, zakupów, ale także naczyń, sztućców czy ew. gazu do kuchenki. Piszemy o tym szczegółowo poniżej.
Islandia oferuje wiele świetnych restauracji, ale jeśli chcesz utrzymać budżet wyjazdu w ryzach, musisz większość posiłków przygotowywać samodzielnie. Jak wyglądają kuchnie, z których możemy korzystać na Islandii i o czym trzeba pamiętać szykując się do tego typu wyjazdu – to wszystko chcemy omówić w tym poradniku.
Jedzenie na Islandii jest naprawdę drogie. Nawet w tańszych restauracjach ceny dań głównych zwykle oscylują gdzieś w okolicy 100 zł. W droższych restauracjach 6-daniowe menu na kolację zaczyna się od 500 zł za osobę. Warto czasem „wyskoczyć na miasto” i spróbować lokalnych specjałów, ale przy takim poziomie cen większość turystów – z całego świata – odwiedza islandzkie restauracje w miarę sporadycznie. Więcej o lokalnych specjałach, wyjątkowych daniach, których naprawdę warto spróbować oraz o tym gdzie to zrobić i za ile znajdziesz w tym artykule: Co warto zjeść na Islandii – ciekawe dania i ceny w restauracjach.
Jeśli gotujecie sobie sami, to także i zakupy robić będziecie samodzielnie. Od tej strony zwróćcie uwagę nie tylko na to, że nie wszystkie sieci supermarketów są tak samo tanie, ale także na to, że poza Reykjavikiem takich tanich dużych sklepów spożywczych wcale nie ma bardzo dużo. Trzeba więc dobrze rozplanować zakupy, szczególnie jeśli wypożyczycie niewielki samochód na 4 czy 5 osób i po prostu nie zmieścicie do niego prowiantu na tydzień.
Zakupy w sklepach spożywczych również są wyraźnie droższe niż w Polsce, ale nie wszystkie produkty są na tyle drogie, żeby np. opłacało się je przywozić ze sobą z kraju. O tym ile kosztuje jedzenie w islandzkich sklepach, które supermarkety są najtańsze oraz co można i warto przywieźć ze sobą na Islandię piszemy w tym artykule: Zakupy na Islandii: ceny jedzenia i godziny otwarcia sklepów spożywczych.
Jeśli nocujesz w hostelach, dostęp do nieźle wyposażonej kuchni i jadalni masz zapewniony. Zwykle znajdziesz tam także niewielkie ilości różnych produktów zostawionych, przez innych turystów. Zwykle to np. sól, trochę makaronu i/lub ryżu, czasem dżem, kawa, herbata itp. Również z lodówki skorzystasz bez problemu, chociaż większość jedzenia pewnie będziesz trzymać w samochodzie, bo rzadko śpi się dwa razy w jednym miejscu, a noce praktycznie przez cały rok są chłodne.
Pomiędzy hostelami zapewne jeździsz samochodem, więc zakup i wożenie cięższych rzeczy – puszek, słoików itp – również nie będą stanowić problemu. To na pewno bardzo wygodne rozwiązanie i – jak na Islandię – całkiem niedrogie.
W tych prywatnych pensjonatach, gdzie gościom udostępniona jest wspólna kuchnia, sytuacja wygląda tak samo.
W hostelowej kuchni trzeba zmieścić się (lub minąć) z innymi gośćmi, ale gotujesz praktycznie jak w domu. Do użytku masz wygodną kuchnię, wszelkie patelnie, czajniki, naczynia, sztućce, półki, szmatki itp… Rzeczy zwykle trzeba po sobie pozmywać, ale zawsze jest ciepła woda, więc to również nie jest problem.
Po południu i wieczorem poszczególne grupy czy osoby często gotują o różnych porach, więc nie ma większego problemu z 'mijaniem’ się w kuchni. Rano bywa trudniej, ale nigdy nie spotkaliśmy się z poważnymi problemami z powodu nadmiaru ludzi w kuchni.
Nieco inaczej sprawa wygląda, jeśli chcesz spać i gotować w górskich schroniskach. To bardzo zróżnicowane obiekty i najlepiej sprawdź dokładnie każdy z nich przed dokonaniem rezerwacji lub… przygotuj się na wszystko.
Niektóre schroniska (np. Kerlingarfjoll) udostępniają kempingowiczom dobrze wyposażoną, murowaną i ogrzewaną kuchnię z jadalnią. W innych (np. Nyidalur) kuchnia jest udostępniona turystom, ale jest mała i słabiej wyposażona. Niestety często jest też tak, że wewnątrz budynku schroniska można tylko zjeść dania kupione w schroniskowej restauracji (Hveravellir, Laugarfell), a jeśli chcesz ugotować coś własnego, musisz to zrobić na zewnątrz (sic!), na własnym sprzęcie.
Wreszcie najmniejsze schroniska (jak Fimmvorduhals) to w zasadzie małe i bardzo proste górskie schrony. W ogóle nie mają oddzielnej kuchni czy jadalni i będąc tam, trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem. Jeśli pogoda jest ładna, gotuj na zewnątrz. Jeśli brzydka, dogadaj się z innymi gośćmi, jak to rozwiążecie…
Tylko w największych schroniskach możesz zostawić swoje śmieci. W pozostałych – śmieci zabierasz ze sobą. Ciepła woda i jakieś miejsce do zmywania jest chyba w każdym z nich, ale często na zewnątrz. No i płyn do zmywania czy szmatkę musisz mieć własne. Miej więc i to na uwadze.
Kempingów na Islandii jest bardzo dużo i zanocować na nich można bez problemu (przynajmniej od maja do września – kiedy wszystkie z nich są czynne). Jednak gotowanie na kempingach stawia zróżnicowane wymagania. Szczególnie istotne jest tu rozróżnienie kempingów w interiorze (zwykle opartych o jakieś schronisko) oraz poza nim. Na kempingach poza interiorem (szczególnie tych przy drodze nr 1) jakąś stołówkę i kuchnię znajdziesz prawie zawsze (tak: nie zawsze, ale prawie zawsze). Niestety rzadko będą to przestronne, ciepłe i dobrze wyposażone pomieszczenia.
Pozytywnie wyróżniają się tu m.in. camping w Grundavik, Camping 66.12 North w Manarbakki na dalekiej północy czy kempingi we Fludir i Thorisstadir. Udostępniają one gościom kempingu wystarczająco przestronne, nieźle wyposażone i zabezpieczone przed zimnem i wiatrem kuchnio-stołówki. Natomiast najpowszechniejszym standardem na Islandii (także przy drodze nr 1!) jest murowana i wyposażona, ale naprawdę mała kuchnia. W miarę wygodnie przygotujesz w niej wszystko, ale czasem trzeba będzie zaczekać, aż poprzedni goście skończą gotować i zwolnią miejsce.
Niestety na niektórych kempingach – także tych poza interiorem – standard jest naprawdę niski. Np. w Grundarfjordur nie ma w ogóle żadnej kuchni czy stołówki dla gości. Na Camping Myvatn stoi tylko dość marna szopa ze stołami, ale bez kuchni do gotowania, a np. na kempingu Lifsmotun kuchnia owszem jest, ale wewnątrz hula wiatr i panuje temperatura w zasadzie ta sama co na zewnątrz.
Również różnie bywa z gotowaniem na kempingach wewnątrz wyspy, chociaż tu proporcje są niejako odwrócone. Kempingi te najczęściej NIE udostępniają żadnej kuchni gościom, a stołówka oferuje miejsce do siedzenia, ale rzadko naprawdę chroni przed wiatrem czy zimnem. Przykładem niech będzie chyba największy i najpopularniejszy kemping interioru – Landmannalaugar, gdzie wspólna stołówka to duży, ale zimny, przewiewny, a jednocześnie mocno zatłoczony namiot typu wojskowo-ogrodowego.
Na kempingach, które działają przy schronisku, można czasem z tego schroniska skorzystać i ugotować coś na własnej kuchence wewnątrz budynku. Jednak np. kempingi w Landmannahellir czy Hveravellir nie udostępniają kempingowiczom żadnych pomieszczeń. Z kolei np. Basar Hut udostępnia kempingowiczom specjalną oddzielną wiatę, ale do samego schroniska nie mogą nawet wejść osoby, które w nim nie nocują. Kompletnym i bardzo bardzo pozytywnym wyjątkiem, jest wspomniany już kemping w Kerflingarfjoll, gdzie w oddzielnym murowanym i ogrzewanym budynku goście kempingu mają do dyspozycji nie tylko stołówkę, ale i kilka dużych palników do gotowania oraz praktycznie całe potrzebne wyposażenie kuchenne, zlewy, śmietniki, ciepłą wodę itp.
Oczywiście wśród gości kempingu najlepiej mają ci, którzy przyjechali kamperem. Szczególnie w tych większych – motorhomes – wygodna kuchnia i stół są zawsze do twojej dyspozycji niezależnie od temperatury, wiatru czy tłoku na zewnątrz. To ważne, bo dzięki temu możesz bez żadnych problemów gotować także w środku dnia, gdzieś przy pięknym wodospadzie czy uroczym kanionie… Pamiętaj tylko, żeby nie wylewać brudnej wody czy resztek w miejscach niedozwolonych. Niektóre kampery – np. te terenowe, 4×4 – miewają zlew kuchenny, ale bez zbiornika na tzw. szarą wodę. Woda ze zlewu ląduje wtedy wprost na trawie czy asfalcie pod samochodem – nie rób tego poza kempingiem, a i na kempingu zachowaj rozsądek…
Jeśli poruszasz się mniejszym kamperem – campervanem, wygodniej będzie ci gotować poza autem. Jeśli będzie taka potrzeba, zawsze możesz to zrobić także wewnątrz. Zważywszy na silny wiatr i częste niskie temperatury, możesz gotować wewnątrz kampera całkiem często…
Niezależnie od tego, czy jest to campervan, czy motorhome, kuchenkę i jakiś zapas gazu na pewno dostaniesz razem z autem. Kartridże do małych kuchenek kupisz w wielu marketach i na większości stacji benzynowych (tych z jakimkolwiek sklepem oczywiście), a także na niektórych kempingach. Natomiast pustą dużą butlę do pełnowymiarowej kuchni wymienisz na pełną tylko na większych stacjach benzynowych.
Tak czy owak, jazda kamperem i możliwość przygotowania posiłku o dowolnej porze i w dowolnym miejscu znakomicie ułatwia zaplanowanie całej wycieczki i oszczędza sporo czasu.
Jeśli planujesz gotować na kempingach, bo wędrujesz przez Islandię pieszo, prawdopodobnie umiesz świetnie przygotować się na taką wyprawę (Islandia to raczej nie jest teren dla początkujących). Pamiętaj tylko, że większość schronisk w islandzkim interiorze nie przypomina za bardzo tych polskich. Możliwość zrobienia zakupów będzie tam mocno ograniczona (wyjątkiem jest nieźle zaopatrzone Landmannalaugar). Podobnie restauracje – jeśli w ogóle jest takowa w schronisku, to na 99% jest naprawdę droga – raczej nie znajdziesz w niej dań za mniej niż 80 zł.
Podczas kilkudniowych wędrówek (np. na Laugavegur) świetnie sprawdzą się więc liofilizaty (najlepiej przywieź je z Polski). Na Islandii trudno będzie o liofilizaty, ale niemal w każdym markecie znajdziesz np. zupki chińskie za ok. 80 ISK (czyli 2,50 zł), czy dania wymagające tylko krótkiego zagotowania – np. porcja włoskich pierożków z szynką (250 g) to ok. 500 ISK (ok. 15 zł). Oczywiście suchy makaron, ryż, sosy w torebkach – to wszystko jest bez problemu dostępne.
Woda na szlakach dostępna jest praktycznie tylko w dolinach, a te są głębokie i bardzo strome. Świeża rzeźba polodowcowa jest piękna, ale trochę niefunkcjonalna. Dlatego noście ze sobą sporo butelek i napełniajcie je przy każdym potoku.
Jeśli chcemy ograniczyć do minimum zarówno koszt zakupu, jak i przewozu żywności na nieco dłuższy wyjazd, ciekawym wyjściem mogą być, coraz popularniejsze wśród polskich turystów, liofilizaty.
Liofilizaty to produkty spożywcze poddane procesowi liofilizacji, czyli suszenia sublimacyjnego (najpierw są głęboko zamrażane, a potem szybko ogrzewane w próżni, dzięki czemu kryształki lodu sublimują, czyli zmieniają się od razu w parę wodną). Jest to obecnie najdoskonalsza metoda utrwalania żywności – grzybów, warzyw i owoców, mięs, a nawet ziół i serów. Dzięki liofilizacji żywność zachowuje fizyczne, biologiczne i chemiczne właściwości naturalnych surowców i jest wolna od konserwantów. A przy okazji, zajmuje bardzo mało miejsca w walizce i włożona do plecaka nie przeciąża go jak konserwy. Szacuje się, że większość zachowuje nie więcej niż 6%–10% pierwotnej masy. Aby przygotować pełnowartościowy i w miarę smaczny posiłek, wystarczy jedynie uzupełnić zawartość opakowania wodą i podgrzać. Porównanie do tzw. chińskich zupek jest bardzo krzywdzące dla liofilizatów, zarówno pod względem jakości, różnorodności dostępnych smaków i wariantów, jak i samych wartości odżywczych. Chociaż samo przygotowanie dania wygląda podobnie, to jest to naprawdę zupełnie inny świat, a liofilizaty stosowane są np. na wszystkich profesjonalnych wyprawach wysokogórskich.
Popularne “liofy” dobrze sprawdzają się przede wszystkim jako w miarę szybki ciepły posiłek w ciągu dnia, kiedy naprawdę musisz redukować każdy kilogram w plecaku, a przez kilka dni nie będziesz w sklepie. Niezłym pomysłem jest zabranie liofilizatów jako posiłku awaryjnego w razie, gdyby coś poszło nie tak i marsz opóźni się o parę godzin czy cały dzień w stosunku do planu. Kiedy zawodzą założenia, przeszacowaliśmy możliwości, pogoda czy rzeka nie pozwalają iść szybciej, czy zbyt dużo czasu spędziliśmy w jakimś wyjątkowo pięknym miejscu, zapas liofilizatów zabezpiecza nas przynajmniej pod względem żywnościowym. Liofilizaty są dobrym, lekkim i niepsującym się pomysłem na taki szybki obiad czy awaryjną kolację.
Najlepsze miejsca do zakupu liofilizatów to sklepy internetowe i stacjonarne, oferujące asortyment dla podróżników. No i na pewno warto to zrobić jeszcze w Polsce, przed wyjazdem, bo na Islandii trudno je kupić. Najsmaczniejsze są chyba dania marki Lyofood. Największe porcje oferuje Trek’n eat. Zaś najlepsza relacja jakości i smaku do ceny to prawdopodobnie Summit to Eat.
Przykładowe ceny dań liofilizowanych w polskich sklepach internetowych
Szeroki wybór dań znajdziesz m.in. na Amazon: LyoFood na Amazon
Chociaż noce na Islandii są niemal zawsze zimne, a wiatr niemal nigdy nie ustaje, to – szczególnie latem – piękne wieczory są bardzo długie, więc na kempingach dość popularne są grille. Stanowiska do grilla znajdują się na całkiem wielu kempingach i zwykle udostępniane są gościom bez opłaty. Węgiel i podpałkę możesz wtedy kupić w kempingowym sklepiku, czy u obsługi kempingu, ale oczywiście taniej kupisz je w niemal każdym markecie czy sklepiku na stacji benzynowej.
Jeśli do jazdy po Islandii wypożyczasz samochód lub kampera, być może warto wypożyczyć razem z nim także i mały, składany, turystyczny grill? Wiele wypożyczalni samochodów oferuje taką możliwość a smak grillowanego steka czy pstrąga gdzieś w dzikim interiorze jest absolutnie nie do zapomnienia.
Jeśli korzystasz z własnego grilla, spytaj obsługę kempingu czy są do tego wyznaczone miejsca i ew. uzgodnij z sąsiadami, czy nie będzie im to przeszkadzało.
Oczywiście dania na grilla – jagnięcina, drób, ryby no i warzywa – dostępne są w szerokim wyborze w praktycznie każdym markecie, zarówno w formie już doprawionej, jak i zupełnie surowej.
Wożenie ze sobą węgla i podpałki oraz surowego mięsa oczywiście komplikuje nieco logistykę. Samo grillowanie nie jest też najszybsze, no i jesteśmy przy nim zdani na siedzenie na zewnątrz niezależnie od siły wiatru. Jednak po kilku dniach jedzenia chińskich zupek, hot dogów i makaronów z sosem z torebki, stek jagnięcy, ryba czy cukinia z grilla to niedroga atrakcja warta każdego poświęcenia…